niedziela, 19 kwietnia 2009

Sergiusz Prokofiew (1891-1953)

A oto kolejny rosyjski artysta. Z twarzy nawet podobny do poprzednika ;) Najpierw rosyjski, a później już radziecki. I tu ciekawostka historyczna: Sergiusz Prokofiew zmarł bowiem ni mniej ni więcej, tylko tego samego dnia co Józef Stalin. Niestety wiadomość o jego zgonie nie zdołała przebić się przez falę narodowej żałoby, a państwowe uroczystości pogrzebowe pozbawiły kompozytora uroczystego pochówku.

Jedno jest dla mnie pewne, Prokofiew miał duże poczucie humoru. Słychać to zwłaszcza w jego Symfonii Klasycznej D-dur op. 25. No po prostu boki zrywać ;) (szczególnie słuchając III części - Gawota!) Często zdarzało mi się wybuchnąć niepohamowanym śmiechem słuchając jej fragmentów. Polecam jako dobrą kurację profilaktyczną przeciwko depresji ;) Ale i Sarkazmy op. 17 pełne są właśnie tytułowego sarkazmu (Sarkazm nr 1), i Podszepty diabelskie czy też Toccata d-moll świadczą o nie traktowaniu rzeczywistości tak bardzo mocno serio.

Kompozytor, z którym mamy do czynienia, jest przedstawicielem neoklasycyzmu - nurtu w muzyce powracającego do klasycznych form (tych z czasów Mozarta). To bardzo dobrze, gdyż darzę owe formy dużą sympatią ;) Żadna inna epoka nie uczyniła muzyki tak logiczną. Z tego właśnie powodu zaleca się serwowanie Mozarta niemowlętom wierząc, że stymuluje to rozwój ich inteligencji. Nie jestem przekonana, na ile skutecznie stymuluje, ale na pewno nie zaszkodzi, a przy okazji może pomóc na inne sfery... Przy czym Prokofiew Mozarta w żadnym wypadku nie powiela. Jego utwory mają tę fajną specyficzną pikanterię, której nadaje harmonia - czasem dysonująca, zgrzytająca, nawet groteskowa.


Ważne miejsce w twórczości kompozytora zajmowała muzyka dla dzieci. To był taki rosyjski trend, zapoczątkowany zapewne przez balet "Dziadek do orzechów" Czajkowskiego. Najsłynniejsza z serii Prokofiew - dzieciom jest oczywiście bajka muzyczna "Piotruś i wilk", ale także balety "Kopciuszek" (Walc z "Kopciuszka") czy "Baśń o kamiennym kwiecie".

Ja za najpiękniejszy z baletów Prokofiewa uważam z pewnością "Romea i Julię". Muzyka jest tak sugestywna, że grając choćby sam wyciąg fortepianowy partytury orkiestrowej można sobie wyobrazić resztę - choreografię, scenografię, kostiumy i akcję. Polecam!

1 komentarz:

  1. Fajny wpis o jednym z moich ulubionych kompozytorów. Gratuluję pomysłu na blog i życzę wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń